wtorek, 24 lipca 2012

Rozdział 3

Kolejne dni mały swoje plusy, ale i też minusy.
Plusy, bo mrozy opuściły Wyspy Brytyjskie, lecz każdego dnia prószył lekki śnieg.
Plusem też jest to, że wielka szklana ściana w moim pokoju wychodzi na wschód i Słońce przebudza mnie o poranku.
Kolejne dni wydawały się o niebo lepsze, bo moje kontakty z Liamem i Niallem rosły w siłę. Poszli mi na rękę, bym mógł ich w środowe popołudnia odstawiać do Londynu, a w poniedziałkowe ranki zabierać do Oxfrodu. Ucieszyłem się, bo samotne jazdy na uczelnie nie były czymś miłym. Kolejnym miłym aspektem związanym z moimi gejkami było to, że zaprosiłem ich na noc z piątku na sobotę, gdyż Wujek wyjeżdżał, a ja nie miałem ochoty siedzieć samemu w tym wielkim apartamencie cały weekend.
Gorsze, bo podpadłem na wykładzie u Hagginsa i dostałem od Niego żółtą kartkę. Dosłownie. Wyciągnął ku mnie żółty kartonik i powiedział „Tomlinson, żółta kartka za nie uważanie na moim wykładzie oraz nie udzielenie odpowiedzi na zadane Ci przeze mnie pytanie”. Szczerze? Zwisa mi to, bo nigdy nie zapomnę tego momentu opuszczania wykładu, gdy nie mogłem wyrobić ze śmiechu, a co najmniej połowa roku powstrzymywała swój chichot.
Kolejnym minusem jest również to, że Zayn Malik pała do mnie nienawiścią, która wyczuwam z odległości kilkunastu metrów. Nawet nie podszedłem do niego na odległość mniejszą niż 1m, a jego celem życiowym jest to, by mnie zabić wzrokiem. Cóż za ambitny z Niego człowiek.
Gorszym wydawało się to, że od natłoku wrażeń oraz przemyśleń związanym z NIM miałem kłopoty ze spaniem.
Jednak najgorsze było to, że Harold Stylesa nie miałem okazji zobaczyć ani we wtorek, ani w środę. Przepadł jak przysłowiowy kamień w wodę. Może zachorował? Każdemu się to zdarza zimową porą. Nie wiem czemu nad tym tak ubolewałem. Może zwyczajnie chciałem się z Nim przywitać? Chciałem mu się przedstawić? Nawet w poniedziałkową noc próbowałem ułożyć sobie regułkę, którą zamierzałem wypaplać do Niego, jednak szybko zrezygnowałem z tego pomysłu, gdy doszedłem do wniosku, ze z moich ust nie wyleci w Jego kierunku normalne, bez żadnego zająknięcia „cześć”. Czy będzie mi dane zobaczyć Go w poniedziałek?
Kolejne dni mojego pierwszego tygodnia w Londynie mijały szybko. W środowy wieczór znalazłem czas, bym odpalił mojego laptopa i posurfował po Internecie. Po wzięciu szybkiego prysznicu i założeniu czarnych slipek od Calvina Kleina, wziąłem sobie laptopa do łóżka i postanowiłem spędzić pół nocy przed nim.
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłem to wejście na pocztę. Czy przypadkiem nic nie pisałem do Ameryki od czasu mojego wyjazdu? Moje podejrzenia zostały potwierdzone przez 23 nieodczytane wiadomości od Mamy i 17 nieodebrane maile od starszej siostry, Charlotte. Otworzyłem pierwszą wiadomość od mojej mamy, która była napisana kilak minut po moim wylocie. Tak mamo, odpiszę do Ciebie po wylądowaniu. Jasne. Nie wysłałem do niej tej sarkastycznej odpowiedzi. Moje palce szybko wyskrobały odpowiedź, po przeczytaniu pozostałych 22 elektronicznych listów:
                Przepraszam, że tak długo musiałaś czekać na moją wiadomość. Przecież Wujek dzwonił do Ciebie, więc mogłaś opanować swoje emocje i nie zaśmiecać mi skrzynki odbiorczej tyloooma wiadomościami – to samo tyczy się Młodej :D hahaha
                W Londynie jest super! Apartament Wujka, w którym mam nowy pokój robi ogromne wrażenie. Tak jak jego całe nowe wyposażenie oraz samochód i skuter. Na studiach nie jest źle, poznałem już kilku spoko chłopaków – myślę, że będziemy dobrymi przyjaciółmi. Przychodzą do mnie w piątek na noc, byśmy mogli jeszcze bardziej się zżyć.
                Pogoda – iście londyńska, z tym, że zamiast deszczu pada śnieg. Srogie mrozy ustały kilkanaście godzin temu.
                Sam fakt, że piszę ten email przed północą w środku tygodnia, oznacza, że weekend miałem cały zajęty, a poniedziałki, wtorki i środy mam zajęte Oxfordem. Postaram pisać częściej. Pozdrów i ucałuj ode mnie wszystkich, Louis xoxo
Z tego co wywnioskowałem z wiadomości, mama się o mnie niepokoiła i tęskniła. To urocze, ale nie cofnie czasu i nie naprawi błędu związanego z przeprowadzką do LA. Odczytać 17 listów od siostry i wysłać jakąś tam odpowiedź – plan na najbliższe 5 minut.
                Boże, ale wy się o mnie boicie. ;O jestem w szoku, że tyle wiadomości potrafisz wysłać na ten sam, jeden temat. Teraz, to co napiszę Ci tu, jest tylko do Ciebie. Pozostałe ogólne informacje wyciągniesz od mamy.
                Moi nowi przyjaciele to geje. Fajnie, nie? To, że Oni sami nie kryli swojej orientacji zachęciło mnie do tego, abym i ja się też się im ujawniłem. Nie powiem, zszokowało mnie to, że otworzyłem się przed Nimi w pierwszy dzień. To chyba dobry znak, nie?
                Poznałem też chłopaka, Harrego. Dzisiaj podobno ma 18. urodziny. Może to z tego powodu nie zawitał wczoraj i dzisiaj na uczelni? Mimo to, poniedziałkowe starcie z Nim wystarczyło, by zawładnął moim umysłem. Nic nie mówi tylko się uśmiecha. Dziwne, ale urocze. Muszę go rozgryźć.
                Ale muszę też kończyć. Muszę trochę posiedzieć na fejsach i twitterach. Do napisania, Lou.
Jak napisałem do siostry, tak zrobiłem. Twitter  - nudy, kilka follow back oraz tweedów do ziomków z uczelni. Przeglądając Kokpit, natknąłem się na kilka gejowskich zdjęć i animacji, co spowodowało u mnie wzwód. Nie miałem ochoty dzisiaj na żadne zabawy – sam stanął, sam opadnie.
Na Facebooku zabawiłem na dłużej. Przeglądałem zdjęcia nowych znajomych z uczelni, których zaproszenia przyjmowałem. Najwięcej czasu spędziłem na profilu Payne i Horana – tam aż roiło się od ich słodkich zdjęć! lajk, lajk, lajk, lajk, lajk…
Znalazłem też profil Harolda Stylesa. Niestety, ale nic ciekawego na nim nie znalazłem. Potwierdziło się jedynie to, że dzisiaj miał 18 urodziny, reszta wszelkich informacji oraz galeria – zablokowana.
Było przed 1 w nocy, ale jakoś zmęczenia nie odczuwałem. Postanowiłem obejrzeć jakiś film na komputerze. Wybrałem jakąś romantyczną komedię i wygodnie ułożyłem się na łóźku.

~piątek po południu~
Na moim stoliku w pokoju było mnóstwo popcornu, napojów gazowanych i innych przekąsek. Na niższym piętrze unosił się zapach świeżych drożdży, których użyłem do zrobienia domowej pizzy. Ta czekała na swój czas w piekarniku. Dzisiaj odwiedzali mnie Liam i Niall.
Było kilka minut po siedemnastej. W oczekiwaniu na swoich gości postanowiłem pooglądać telewizję w salonie. Na axn crime zaczynał się kolejny odcinek Powrotu Sherlocka Holmesa, w którym nie pojawił się nawet główny bohater, a w apartamencie rozległo się pukanie do drzwi.
Szybko podbiegłem, by je otworzyć. Moim oczom ukazała się słodka scenka miłosna Liama i Nialla – Horan, który stał tyłem do mnie, przytulał swojego chłopaka w pasie i właśnie składał na jego ustach pocałunek. Czy ta dwójka nie mogła powstrzymać się od czułości nawet przez 30 sekund?
-Siema Chłopcy. – zwyczajnie zostałem zignorowany. – JA. TU. JESTEM. JUŻ. – powoli, akcentując każde słowo, wręczy podniesionym głosem zwróciłem się ku chłopakom. Niall oderwał się od swojego chłopaka, i rzucił się na mnie – przyjacielskim uściskiem przywitał mnie. Liam natomiast podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek.  To było bardzo miłe, spodobało mi się. Nie wiem, czy sam nie odwdzięczyłem się, i nie sprzedałem Liamowi buziaka w policzek.
–Cześć Tomlinson. – Payne przywitał się słownie za ich obu i odszedł ode mnie, by ukryć swoje zakłopotanie a twarzy, które pewnie wynikało z zaistniałej sytuacji kilka chwil temu.
- Wejdźcie do mojego pokoju na górze. Zaraz przyjdę – musiałem wstawić pizze, żeby była gotowa w porę kolacji.
W moim pokoju zastałem całującego Niama – Liam + Niall to dla mnie Niam (naszło mnie pewnego wieczoru w łóżku).
-Ja. Tu. Jestem. – ponownie, powoli powiedziałem do chłopaków, akcentując każdy wyraz i wytykając w ich stronę język. –Czy wy nie potraficie opanować swoich romantycznych odruchów chociażby przez minutę? Jedna minuta. 60 sekund. Dużo ja od was wymagam? – swoją przemową zakończyłem teatralnym wywróceniem oczami. Zacząłem się śmiać sam z siebie.
Cały wieczór zleciał nam jakoś tak szybko. Oglądanie mtv, czy filmów na hbo było bardzo dobrym pomysłem. Opowiadaliśmy kawały, żartowaliśmy z siebie… Nawet oglądanie nudnego filmu obyczajowego nie było nudne z Horanem, który, w przerwach od pożerania moich kawałków pizzy, sypał jakimiś uwagami dotyczące gry aktorskiej czy muzyki. Było bardzo miło patrzeć na moich Przyjaciół, którzy całe nasze spotkanie przeleżeli w swoich objęciach karmiąc się, czy czasami całując. Obserwując ich czułem zarówno radość ale i tez zazdrość. Cieszyłem się ich szczęściem, ale cholernie chciałbym znaleźć drugą połówkę i tworzyć taki związek jak Niall i Liam.
-Znajcie moją łaskę, bo udostępniam wam moje łóżko dzisiejszej nocy – po prostu nie miałem serca, żeby rozdzielać Was na tą jedną, dodatkową noc. Ja prześpię się tutaj, na kanapie.
-Och, jak my się odwdzięczymy Tobie, Wielmożny Panie Tomlinsonie? To zaszczyt spać na twym łożu, na którym Bóg wie co się działo. – Niall zakończył swój wywód na temat mojego łóżka i mojej łaski łobuzerskim uśmieszkiem i wytknięciem języka w moją stronę.
-Tylko mi tam grzecznie, żebym nie miał czasem urazu do końca życia po tej nocce. – odpowiedziałem i oczywiście, skończyło się to wywołaniem śmiechu u całej naszej trójki.
Po 15 minutach byłem już w moim tymczasowym łóżku. Chłopaki też już leżeli spokojnie. Było spokojnie. Było aż za spokojnie. Myślałem, że będę musiał znosić ich wieczorne pieszczoty, ale wygląda na to, że szybko zasnęli w swoich objęciach. Na ten widok w moim podbrzuszu poczułem ciepło. Oni są ze sobą cholernie szczęśliwi, pomyślałem.
Liamowi i Niallowi zawdzięczam, że mogłem wyrwać się od ciągłego rozmyślania na temat Harrego. Przynajmniej jeden, normalny wieczór. Potrzebowałem tego. Nawet nie wiem, kiedy straciłem świadomość i zapadłem w głęboki sen.
Obudziłem się koło czwartej w nocy. Było mi zimno. Moja kołdra spadła na podłogę. Podnosząc ją, do moich uszów zaczęły docierać jakieś tłumione dźwięki śmiechu, chichotu… krzyków? Odwracając się, pożałowałem, że nie wciągnąłem na siebie mojej kołdry nie wstając z łóżka i nie uaktywniając mojego słuchu.


Witam, witam. Kolejny rozdział, kolejne losy bohaterów. Dziękuję za wejścia i komentarze pozostawione pod poprzednimi częściami :-) Zapraszam w czwartek!
PS jeśli podoba Ci się mój blog, polecisz go swoim znajomym? ;)
PS2 jakiś taki krótki rozdział wyszedł czy tylko mam takie wrażenie? ;o
PS3 prawdopodobnie od przyszłego tygodnia rozdziały będą się pojawiać we wtorek oraz w piątek :-)

7 komentarzy:

  1. "Plusem też jest to, że wielka szklana ściana w moim pokoju wychodzi na wschód i Słońce przebudza mnie o poranku." hahahaha, nie. Ja mam tak samo mnie to niemiłosiernie wkurza O_o
    Jak Tomlinsonowi moze przeszkadzać widok całujacego się Niam'a. Ja bym za to jeszcze dopłaciła, a on im przeszkadza. Nosz kurde, widzisz i nie grzmisz. -,-
    Cały rozdział czytałam oczywiście rycząc ze śmiechu, bo połczynowe teksty są zaiste zacne. Nie mam pojęcia skąd je bierzesz, ale ją super. :D
    I dobry pomysł z tym systematycznym dodawaniem rozdziałów. Przynajmniej bede wiedziała kiedy mam sie ich spodziewać.
    Czekam na następny. xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, rozdział iście romantyczny. Jakie z nich słodziaki. Ale jestem ciekawa jak to się ułoży z Hazzą o Lou. Czekam na kolejny, bo podoba mi się jak piszesz. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejuuu ! Kochany nasz Niam, chociaż skoro Lou użyczył im swojego łóżka... Haha
    Poza tym, to ciekawe o co chodziło z tym pod koniec : o
    Rozdział genialny ! z niecierpliwością czekam na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. HAHA rozwalił mnie tekst "sam staną, sam opadnie" Połczyn rozpierdalasz system.
    Rozdział jak zwykle zajebisty :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super. Jak będziesz miał chwile czasu wbij do mnie : > tysskaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. ja też kocham wschody słońca, a wschody słońca, będąc Louisem to wgl muszą być zajebiste. Thank you jak stąd do Warszawy za to zajebiste opowiadanie xx

    OdpowiedzUsuń