sobota, 21 lipca 2012

Rozdział 2

-Jak jeździsz baranie!? – wykrzyczałem sam do siebie podczas podróży do Oxfordu. Dzisiaj zaczynam tam kontynuowanie studiowania prawa. Mam nadzieję, że to co już przerobili, nie będzie się znacznie różniło z tym czymś z Ameryki. Z samochodowych głośników leciała Rihanna. Odpręża mnie, a nie powiem – byłem lekko zdenerwowany. Liczę, że szybko uda mi się zawrzeć jakąś znajomość. Chociaż jedną. Jeden spoko koleś. Dużo ja wymagam od losu?
Nie wiem czemu, ale intuicja kazała wpakować mi się w galowe ubranie – czarne rurki, biała, sportowa koszula z podwijanymi rękawami i do tego cienkie, czarne szelki od warriora. Musiałem założyć też płaszcz zimowy, bo od niedzieli nad Anglią trwają nieustanne śnieżyce. Tęskniłem za śniegiem. Nie widziałem go wieki.
Pod uczelnię podjechałem około pół godziny przed rozpoczęciem zajęć. To dobrze, będę miał czas na rozeznanie terenu. Ostatnie wdechy na uspokojenie. Założyłem torbę na ramię, kaptur na głowę i wyszedłem na mróz. Jak najszybciej chciałem dostać się do budynku uczelni. To, że stęskniłem się za śniegiem, nie oznacza, że lubię mróz.
-Cześć, nazywam się Liam Payne, a ty musisz być zapewne nijakim Louisem Williamem Tomlinsonem, zwanym Kalifornią, który od kilku dni nie schodzi z ust tejże uczelni. Jestem starostą. Rektor przydzielił mnie do oprowadzenia i zapoznania Cię ze środowiskiem szkolnym. W tym tygodniu będę peł…
-Hola, hola. Easy boy. Skąd ty się w ogóle wziąłeś? I mów wolniej, ok? – po wejściu do szkoły „zaatakował” mnie jakiś chłopak. Przystojny chłopak. Mój wzrok przykuł jego wzrok – maślane, ale nadal bystre brązowe oczy. Był ubrany w długie spodnie odcieniu khaki, w granatową koszulę w białą kratę. Mówił dwa razy szybciej niż przeciętny człowiek. Szczerze, przestraszyłem się go!
-Cześć, nazywam się Liam Payne, a ty musisz być nijak..-facet zaczął mówić wszystko od początku w bardzooo zwoolnioonym teeempie.
- Dobra. Skąd wiedziałeś że ja, to Louis, Liam? – nie wiem czy dobrze wypowiedziałem jago imię.
-Nie wiem. Po prostu nudziło mi się i postanowiłem „zaatakować” Cię takim potokiem słów. Cześć, nazywam się Liam Payne, a to co mówiłem to prawda. Zazwyczaj nie mówię tak szybko, po prostu chciałem, żebyś się mnie przestraszył!
-No to Ci się udało! – oboje zaczęliśmy się śmiać – Miło mi Cię poznać, Liam. – powiedziałem promiennie do Chłopaka.
-Jeśli nie chcesz siedzieć w pierwszym rzędzie na wykładzie u Paula Higginsa, to lepiej chodź, mimo że mamy 20 minut do rozpoczęcia. Ja w tym czasie opowiem Ci co i jak na uczelni – uśmiechnął się do mnie, kończąc swoją wypowiedź.
W drodze na aulę dowiedziałem się, że Liam jest o rok młodszy ode mnie, czyli ma 19 lat. Jest starostą, czyli to on jest „pośrednikiem” miedzy studentami z drugiego roku prawa a rektorem. Poznałem też mój cały plan zająć, który obowiązuje tylko od poniedziałku do środy. Jak fajnie – czterodniowe weekendy co tydzień! Historia, polityka prawna, bla bla bla… Norma. Po skończeniu drugiego roku, trzeba odbyć miesięczne praktyki, co się liczy z brakiem takowych wakacji… Payne powiedział mi też, że po tym wykładzie cały rocznik będzie miał godzinną przerwę, więc ja będę miał szansę by poznać nowych ludzi.
-Dobra, lepiej uważaj u Niego na wykładach, bo jak podpadniesz… Uuuu, będzie srogo – czemu tak wszyscy się boja tego Paula?
-Jasne, dzięki za informację – powiedziałem radosnym głosem do Liama i obdarowałem go nieśmiałym uśmiechem.
Wykład się dłużył. Higgins monotonnie tłumaczył zagadnienie wojny secesyjnej. Na szczęście historia obowiązkowa jest tylko w tym roku. A może to ja już nie mogłem się doczekać tej przerwy? Pewnie tak. Jestem ciekaw, kto z kim trzyma i jakie są relacje na roczniku.
-No Loui, chodź na stołówkę, a ja będę Ci opowiadał o tutejszych nastolatkach. – ni stąd, ni z owąd u mego boku pojawił się Liam. Wręcz wyciągał mnie za łokieć, abyśmy w końcu ruszyli ku świetlicy, która pełniła też rolę stołówki (jadalni).
Weszliśmy do pomieszczenia. Najpierw udaliśmy się po coś do jedzenia. Była dopiero jedenasta więc wziąłem tylko jabłko i zimną herbatę.
-Właśnie mijamy szkolne idiotki. Jest lans, jest dobry wygląd, ale nie ma mózgu. Są niczym te głupie dziewczyny z tych wszystkich amerykańskich filmów. Koło wzajemnej adoracji, te sprawy. Jeśli oglądałeś „Wredne dziewczyny”  to powinieneś to rozumieć, bo one się na nim właśnie wzorują… Ta po lewej to Eleanor, a po prawej Danielle. Szkoda mi ich. – Rzeczywiście. Wyglądały na takie. Puste plastiki. Podobnie jak Liamowi - szkoda mi takich dziewczyn… - Tam, dalej, pod ścianą cały stolik zajmują piłkarze do siedmiu boleści. Myślą, że są fajni, bo noszą bejsbolówki i mają tatuaże oraz kolczyki w uszach. Ich przewodniczącym jest Zayn. Zayn Malik. Jego dziewczyna to Eleanor. No po prostu się dobrały dwa pedały. A nie mówiłem – niczym amerykański film. Głupia lala spotyka się ze sportowcem.
Zayn Malik. Cholernie przystojny Zayn Malik. Wyczesana, kruczo czarna fryzura i zabrązowiona skóra w środku zimy to jeden z wielu cech Jego wyglądu, która przyciągała wzrok ciekawskich. Na sobie miał wspomnianą już granatową z czerwonymi elementami bejsbolówkę, której jeden rękaw miał podwinięty do łokci. Chłopcy chyba „bawili się” w siłowanie na ręce. Dzięki, wyciętemu w ‘serek’, białemu t shirtowi mogłem zauważyć fragment tatuażu, jakim był prawdopodobnie napis na obojczyku. Wzrok przykuwało jego odsłonięte przedramię, które również było ozdobione jakimś znakiem. Myślę, że ten chłopak ma więcej tatuaży niż moje oczy widzą. Gdy spojrzałem na jego twarz, pożałowałem, że to zrobiłem. Malik wlepiał swój wzrok we mnie. Czy przyłapał mnie na gapieniu się na jego postać? W jego oczach idealnie mogłem dostrzec jego wrogość do mnie, a ruchy mimiczne względem mnie potwierdziły moje wcześniejsze przemyślenia. Gdyby spojrzenia mogły zabijać, zapewne, właśnie teraz wynoszony bym był w trumnie do okolicznej kaplicy.
– Po środku stołówki siedzą kujony, nazywamy ich „noł lajfy”. Zero życia towarzyskiego. Reszta ludzi to niczym wyróżniający się studenci drugiego roku prawa na Oxfordzie. A teraz chodź na koniec stołówki, do Nialla Horana, mojego przyjaciela. Jest w moim wieku, i też jest na naszym kierunku. Przeprowadził się z Irlandii, więc nie śmiej się z jego seksownego akcentu – czy Liam nazwał akcent swojego przyjaciela ‘seksownym’? To było dziwne. Może się przesłyszałem?
Przy stoliku siedział blondyn. Zajadał się pizzą, którą popijał coca colą. Jak na pierwszy rzut oka, wydawał się kolejnym fajnym chłopakiem ze szkoły, z którym chciałbym się zadawać.
-Cześć mój Żarłoku – przywitał się Liam z Niallem, po czym podszedł do Niego i… pocałował? W policzek? Nie… w kącik ust. Musiałem być wyraźnie tym zaskoczony, bo Horan wypalił do mnie dość głupie pytanie…
-Co, nie widziałeś nigdy gejów Tomlinson? – pokazał mi język.
-Widziałem. Co dziennie widzę, jak patrzę w lustro – nie wierzę że to powiedziałem. Do obcego chłopaka. Do obcych ludzi. Jeszcze tak śmiało. To nie w moim stylu – chłopak, który nie potrafi się otworzyć przed własną rodziną, wypala tekst o swojej orientacji seksualnej do obcej osoby.
-Fiu fiu. Robi nam się Gaychester na Oxfordzie. – skomentował Payne
-Jestem Lou, miło mi Cię poznać Niall – rzekłem do Horana z uśmiechem
-Cześć Kalifornia – odrzekł Niall swoim seksownym, irlandzkim akcentem. Teraz już wiem, że kilka chwil temu nie przesłyszałem się słuchając Liama.
Podczas jedzenia lunch dowiedzieliśmy się parę rzeczy o sobie. Ja opowiedziałem im o Ameryce i dlaczego się tu przeprowadziłem. Byli dla mnie pełni podziwu, że zdecydowałem się przenieść w środku studiów prawnych.
-Gdzie mieszkacie? – spytałem z ciekawością Liama i Nialla.
-Od poniedziałku do środy mamy wspólny pokój w akademiku, a w pozostałe dni mieszkamy w Londynie. Ja na południu Lambeth, a Niall na wschodzie Tower Hamlets. A ty?
-W centrum City of London, mieszkam u Wujka. Nawet nie wiecie jak się cieszę, że nie będę sam w tym gigantycznym Londynie. Dlaczego mieszkacie w akademiku, nie wolelibyście dojeżdżać?
-Nam jest tak wygodniej. Ani ja, ani Liam, nie mamy kasy żebyśmy dojeżdżali chociażby pociągiem do Oxfordu trzy razy w tygodniu
Skupiliśmy się na lunchu. Znaczy Niall się skupił na pizzy, Liam udawał ze jest zainteresowany swoją sałatką, a tak naprawdę powili zbliżał się do blondyna, by trochę pookazywać sobie uczuć.
-Świetnie razem wyglądacie. Podziwiam Was, że ukazujecie publicznie swoje uczucia. Nie boicie się tych wszystkich obelg, które mogą być kierowane do was? Oh, i jak długo jesteście ze sobą?
-Inni ludzie nie będą nam przeszkadzali w naszej miłości, nie Liamuś?
-Tak, dokładnie. Poznaliśmy się tutaj, na studiach. Zaczęliśmy ze sobą chodzić w drugim semestrze pierwszego roku. W Walentynki…
-Najwspanialszy dzień w moim życiu… I noc… -jego tajemniczy uśmiech i oczy, które, wydawałoby się, że zaszły mgłą, ujawniły jego obecne myśli – wspomnienia z owej pamiętnej, walentykowej nocy. Blondyn przesunął się do Liama i złożył na jego ustach romantyczny i namiętny pocałunek. Och, ale czy na stołówce może być romantyczne coś? Dla mnie może… Z moich ust wydobyło się krótkie ‘aww’ co nie uszło uwadze chłopakom, którzy zaczęli się śmiać w niebogłosy.
-A On? Kim on jest? – spytałem się chłopaków wskazując na Niego.
Swój wzrok delikatnie odwróciłem w stronę chłopaka siedzącego po drugiej stronie stołówki. Przy 4 osobowym stoliku siedział sam. Przed sobą miał tacę z owocami, jednak ich nie konsumował, a – zdawało mi się – że pisał po nich, mając z tego niezłą zabawę, dzięki czemu zawdzięczałem, że mogłem podziwiać ten niesamowity uśmiech. Swoją budową nie przypominał chłopaka w wieku studenta. Jego skóra zdawałoby się, ze może być chińską porcelaną. Dziecięce rysy twarzy momentami były zakłócane poprzez mimowolnie opadające loki, z Jego bujnej i lśniąco brązowej czupryny, które lekko i z pełną gracją odgarniał swoją dłonią z długimi palcami.
Jego strój wywarł na mnie ogromne wrażenie – czerwona koszula zapinana na dwa, białe guziki pod szyją idealnie komponowała z lekko różową, zamszową marynarką, do której kieszonki miał włożoną, czarną w białe grochy, chusteczkę. Białe conversy i luźne, materiałowe spodnie w lekkim beżu, utrzymały jego strój w modnym i młodzieńczym stylu, jednak swoją elegancją dał mi zielone światło na wzbudzanie podejrzeń, że jest rodowitym Anglikiem.
-Styles… Harry Styles. Ma 17 lat. Prawie 18, bo w środę ma urodziny. Jest cały czas uśmiechnięty. Nie wiemy dlaczego. Z uczelni jest mało osób, z którymi  utrzymuje kontakt…
-Nie ma praktycznie nikogo – przerwał Irlandczyk swojemu chłopakowi.
-Tak, w zasadzie nie ma tutaj kolegów. Sam chyba tego nie chce. Mieszka w Londynie, dojeżdża tutaj codziennie swoim fiatem 500. Wiemy, pociągający. Nie możemy odgadnąć jego osoby – czy jest „nasz” czy może jest zwykłym, nudnym hetero.
Do końca przerwy zerkałem na Harrego. Raz, tak mi się wydawało, że spogląda na mnie. Może powinienem przestać wlepiać swój wzrok w jego postać? W postać Harrego Stylesa, która musiała przyciągać liczne spojrzenia dziewczyn (i chłopaków) na początku studiów.
-No, chłopcy. Zbierajmy się i skończmy ten poniedziałek na Oxfordzie w końcu! – zaczął poganiać nas Payne.
Ostatnimi, zaplanowanymi na dzisiaj zajęciami, były ćwiczenia z grupą, do której nie należałem z Liamem i Niallem, przez co musiałem się z nimi pożegnać wcześniej. Gdy wszedłem do sali jeszcze było dość dużo wolnych miejsc, jednak zdecydowałem się zająć miejsce koło Harrego.
Styles nie zauważył nawet, że ktoś pojawił się koło niego. Myślę, że słuchał muzyki, dzięki czemu mogłem przyjrzeć się bliżej jego osobie.  Chłopak siedział obok mnie bez swojej marynarki, ale także i rękawy swojej koszuli podwinął na ¾ długości swojej ręki.  Jego skóra nie była blada, a jej odcień przypominał mi puchową, kremową masę, do której wsypałbym cynamon i całość przybrała by lekko miedziany kolor. Jego ręce okazały się być silne, ale nie napakowane. Mogłem tylko się domyślać, ze pozostałe partie jego ciała są również lekko umięśnione. Widocznie ze Stylesa nie takie chucherko, za jakiego go miałem dzisiaj do południa.
W powietrzu wyczuwałem lekką, słodką woń. Sądzę, że pochodzi ona od mojego sąsiada, który siedzi po mojej prawej stronie (przecież nie mogła ona pochodzić od tego pryszczatego okularnika po mojej lewej ręce). Nie wiem czemu, ale gdy Go obserwowałem, po moim ciele rozlała się ciepła, przyjemna fala ‘czegoś’.
Na salę wszedł nasz profesor. Harry zdjął słuchawki i spostrzegł moją osobę. Odwrócił się ku mnie i nonszalancko uśmiechnął się do mnie. Był to najpiękniejszy uśmiech jaki dany było mi oglądać. Spod cienkiej linii różowych ust ukazały się proste i śnieżnobiałe żeby, a w policzkach pojawiły się słodkie dołeczki. Jego duże i czysto zielone oczy również zdawały się być uśmiechnięte. Jakby żyły one własne życiem, gdzie jedyną emocją, jaka występowała na ich planecie była radość.
Chciałem przywitać się z Harrym, ale mój głos odmówił mi posłuszeństwa. Zwyczajnie zaniemówiłem z wrażenia. Jedyne na co było mnie stać to lekki, nieśmiały uśmiech i odwrócenie głowy w drugą stronę, by ukryć swoje rumieńce.
Zajęcia dłużyły się nie miłosiernie. Nie mogłem się skupić. Cały czas zerkałem w Jego stronę, dzięki czemu mogłem podziwiać jego schludny i elegancki charakter pisma.
Profesor zakończył swoje kazanie. Harry spakował swoje rzeczy i szedł ku wyjściu, gdy znienacka odwrócił się w moją stronę i obdarował mnie tym samym uśmiechem co 6 kwadransów temu.
Było mi głupio, że przyłapał mnie na kolejnym gapieniu się na jego osobę, ale również byłem niezmiernie… szczęśliwy? bo ponownie mogłem patrzeć na Jego uśmiech, a On sam z własnej woli wykonał taki gest ku mnie.
Podobnie jak mój sąsiad, tak i ja szybko ewakuowałem się z budynków uczelni. Na dworze świeciło słońce, co spowodowało, że mróz zmógł na sile. Czym prędzej pośpieszyłem do mojego focusa, jednak spokojną drogą zakłóciła mi biała kula lecącą w moją stroną, która uderzyła mnie w prawą skroń. Po szybkim doprowadzeniu się do porządku, spojrzałem w kierunku, z którego leciał pocisk. Jedyne co zauważyłem, to odjeżdżający czerwony fiat 500. Haroldzie Stylesie, czy chcesz, a bym nie spał z Twojego powodu dzisiejszej nocy?


Cześś Wszystkim! Oddałem Wam właśnie kolejną część do użytkowania. Myślę, że nie będziecie narzekać na wiejącą w tym rozdziale nudę? Sam jestem z niego dumny. Za liczne wejścia i komentarze - wielki uścisk! Zapraszam we wtorek na kolejny rozdział :-)
PS W rozdziale zostały umieszczone informacje o Dziewczynach, które mogą być uznane za hejtowanie ich z mojej strony - tak nie jest, to tylko moje opowiadanie, nie prywatne poglądy.
PS2 piszę zaimki osobowe z dużych liter z grzeczności :D

11 komentarzy:

  1. mega, mega, mega! Świetny rozdział. Nie spodziewałam się, że Zayn będzie z El. + dla Ciebie. Nie mogę się doczekać nowego. :) xx

    OdpowiedzUsuń
  2. świetne!
    Niam aww...
    juz kocham ten blog choc są dopiero 2 rozdziały ;P
    tak jak w komentarzu u góry + dla Ciebie :D xox

    OdpowiedzUsuń
  3. Paul rektorem ? HAHAHAHAHAHAHAHAHA teraz to dojebałeś. xd A myślałam, ze już nic, a nic mnie nie zdziwi. Gratuluję wyobraźni. ;D
    Uwielbiam opowiadania, w których Liam i Niall są gejami i są razem. <3 Tworzą jak fchuj słodką parę, ze normalnie nie mogę ! Oni mają byc razem szczęśliwi i do konca. Albo inaczej zabiję !
    Co do dziewczyn, to dosyć ciekawy pomysł. Ale zeby Elkę z Malikiem połaczyć ? Po prostu no comment. Weź coś, żeby zerwali, bo ona na niego nie zasluguje. :P
    Mam nadzieję, że Harry jest homo. No bo jest homo, ale żeby Lou jak najszybciej się o tym dowiedział. :D Prooooooooooszę.
    Czekam na następny. xx

    OdpowiedzUsuń
  4. znalzłam tam kilka zwrotów,które można by uznać za 'masło maślane' ale sama treść zajebista :D niall i liam takie słodziaki! :3jesteś chłopakiem i piszesz takie opowiadanie,jesteś moim bossem! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszę po raz drugi ten komentarz, bo niestety w pewnym momencie skasowała się jego treść. :/
    Jeszcze nigdy nie czytałam coś tak dopracowanego,jestem pod ogromnym wrażeniem. Zazdroszczę Ci tak wielkiego talentu.
    Muszę podziękować Vinoxowi Irkagelo .. yyy ciężka nazwa jak dla mnie do zapamiętania, że podal mi link do Twojego bloga.
    Ja też pisałam w swoim blogu a dużej litery,nie tylko z grzeczności - kiedy pisałam z małej litery czułam, jakbym popełniala błaga gramatyczny typu 'poniewarz' czy 'hyba' jednak musiałam oduczyć się , bo innym przeszkadzało to trochę :/
    W każdym razie genialny rozdział.czekam z niecierpliwością na następny ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest REWELACYJNY !! Najbardziej rozwalił mnie tekst "Się dobrały dwa pedały" i "Haroldzie Stylesie, czy chcesz, a bym nie spał z Twojego powodu dzisiejszej nocy?" Hahaha :D Po prostu świetne! Nie mogę się doczekać rozwoju sytuacji :)

    OdpowiedzUsuń
  7. DOSTAŁAM UŚCISK OD POLCZYNA *FANGIRLING* XDDD
    NIE NO, NIAM ME GUSTA *.*
    A JAKI DOKŁADNY OPIS HARRY'EGO ! NO MIÓD I KALAFIOR *,*
    INFORMUJ MNIE JAK ZWYKLE NA @moom_pleasee :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebisty z niecierpliwością czekam na wtorkowy rozdział i zapraszam do siebie http://poprostuzamknijswojeoczyi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow, po raz pierwszy czytam opowiadanie pisane przez chłopaka i jestem pod ogromnym wrażeniem. To jest boskie, dołączam do grona stałych czytelniczek! Życzę duuużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. So od początku. Rozdział w żadnym wypadku nie jest nudnawy, fakt mało akcji, ale nie jest nudny. Dwa, troszkę mnie zaskoczyłeś, pozytywnie oczywiście, że Li i Niall też są odmiennej orientacji. Trzy, osoba Harrego Stylesa, jest tajemnicza, a scena na stołowce, niczym ze "Zmierzchu". Cztery, Twój styl pisania jest taki.. całkiem inny. Taki.. grzeczny? Tak można by rzec, nic innego nie nasuwa mi się narazie. Pięć, czekam na kolejny rozdział bo naprawde ciekawie się zapowiada.
    Ps. Sorki za przynudzanie w tym komentarzu xD

    OdpowiedzUsuń