Nie wiem czemu, ale intuicja kazała wpakować
mi się w galowe ubranie – czarne rurki, biała, sportowa koszula z podwijanymi
rękawami i do tego cienkie, czarne szelki od warriora. Musiałem założyć też płaszcz
zimowy, bo od niedzieli nad Anglią trwają nieustanne śnieżyce. Tęskniłem za
śniegiem. Nie widziałem go wieki.
Pod uczelnię podjechałem około pół godziny
przed rozpoczęciem zajęć. To dobrze, będę miał czas na rozeznanie terenu. Ostatnie
wdechy na uspokojenie. Założyłem torbę na ramię, kaptur na głowę i wyszedłem na
mróz. Jak najszybciej chciałem dostać się do budynku uczelni. To, że stęskniłem
się za śniegiem, nie oznacza, że lubię mróz.
-Cześć, nazywam się Liam Payne, a ty
musisz być zapewne nijakim Louisem Williamem Tomlinsonem, zwanym Kalifornią,
który od kilku dni nie schodzi z ust tejże uczelni. Jestem starostą. Rektor
przydzielił mnie do oprowadzenia i zapoznania Cię ze środowiskiem szkolnym. W
tym tygodniu będę peł…
-Hola, hola. Easy boy. Skąd ty się w ogóle
wziąłeś? I mów wolniej, ok? – po wejściu do szkoły „zaatakował” mnie jakiś chłopak.
Przystojny chłopak. Mój wzrok przykuł jego wzrok – maślane, ale nadal bystre
brązowe oczy. Był ubrany w długie spodnie odcieniu khaki, w granatową koszulę w
białą kratę. Mówił dwa razy szybciej niż przeciętny człowiek. Szczerze,
przestraszyłem się go!
-Cześć, nazywam się Liam Payne, a ty
musisz być nijak..-facet zaczął mówić wszystko od początku w bardzooo
zwoolnioonym teeempie.
- Dobra. Skąd wiedziałeś że ja, to Louis,
Liam? – nie wiem czy dobrze wypowiedziałem jago imię.
-Nie wiem. Po prostu nudziło mi się i
postanowiłem „zaatakować” Cię takim potokiem słów. Cześć, nazywam się Liam
Payne, a to co mówiłem to prawda. Zazwyczaj nie mówię tak szybko, po prostu
chciałem, żebyś się mnie przestraszył!
-No to Ci się udało! – oboje zaczęliśmy
się śmiać – Miło mi Cię poznać, Liam. – powiedziałem promiennie do Chłopaka.
-Jeśli nie chcesz siedzieć w pierwszym
rzędzie na wykładzie u Paula Higginsa, to lepiej chodź, mimo że mamy 20 minut
do rozpoczęcia. Ja w tym czasie opowiem Ci co i jak na uczelni – uśmiechnął się
do mnie, kończąc swoją wypowiedź.
W drodze na aulę dowiedziałem się, że Liam
jest o rok młodszy ode mnie, czyli ma 19 lat. Jest starostą, czyli to on jest
„pośrednikiem” miedzy studentami z drugiego roku prawa a rektorem. Poznałem też
mój cały plan zająć, który obowiązuje tylko od poniedziałku do środy. Jak
fajnie – czterodniowe weekendy co tydzień! Historia, polityka prawna, bla bla
bla… Norma. Po skończeniu drugiego roku, trzeba odbyć miesięczne praktyki, co
się liczy z brakiem takowych wakacji… Payne powiedział mi też, że po tym
wykładzie cały rocznik będzie miał godzinną przerwę, więc ja będę miał szansę
by poznać nowych ludzi.
-Dobra, lepiej uważaj u Niego na
wykładach, bo jak podpadniesz… Uuuu, będzie srogo – czemu tak wszyscy się boja
tego Paula?
-Jasne, dzięki za informację –
powiedziałem radosnym głosem do Liama i obdarowałem go nieśmiałym uśmiechem.
Wykład się dłużył. Higgins monotonnie
tłumaczył zagadnienie wojny secesyjnej. Na szczęście historia obowiązkowa jest
tylko w tym roku. A może to ja już nie mogłem się doczekać tej przerwy? Pewnie
tak. Jestem ciekaw, kto z kim trzyma i jakie są relacje na roczniku.
-No Loui, chodź na stołówkę, a ja będę Ci
opowiadał o tutejszych nastolatkach. – ni stąd, ni z owąd u mego boku pojawił
się Liam. Wręcz wyciągał mnie za łokieć, abyśmy w końcu ruszyli ku świetlicy,
która pełniła też rolę stołówki (jadalni).
Weszliśmy do pomieszczenia. Najpierw
udaliśmy się po coś do jedzenia. Była dopiero jedenasta więc wziąłem tylko
jabłko i zimną herbatę.
-Właśnie mijamy szkolne idiotki. Jest
lans, jest dobry wygląd, ale nie ma mózgu. Są niczym te głupie dziewczyny z
tych wszystkich amerykańskich filmów. Koło wzajemnej adoracji, te sprawy. Jeśli
oglądałeś „Wredne dziewczyny” to powinieneś to rozumieć, bo one się na nim
właśnie wzorują… Ta po lewej to Eleanor, a po prawej Danielle. Szkoda mi ich. –
Rzeczywiście. Wyglądały na takie. Puste plastiki. Podobnie jak Liamowi - szkoda
mi takich dziewczyn… - Tam, dalej, pod ścianą cały stolik zajmują piłkarze do
siedmiu boleści. Myślą, że są fajni, bo noszą bejsbolówki i mają tatuaże oraz kolczyki
w uszach. Ich przewodniczącym jest Zayn. Zayn Malik. Jego dziewczyna to
Eleanor. No po prostu się dobrały dwa pedały. A nie mówiłem – niczym
amerykański film. Głupia lala spotyka się ze sportowcem.
Zayn Malik. Cholernie przystojny Zayn
Malik. Wyczesana, kruczo czarna fryzura i zabrązowiona skóra w środku zimy to
jeden z wielu cech Jego wyglądu, która przyciągała wzrok ciekawskich. Na sobie
miał wspomnianą już granatową z czerwonymi elementami bejsbolówkę, której jeden
rękaw miał podwinięty do łokci. Chłopcy chyba „bawili się” w siłowanie na ręce.
Dzięki, wyciętemu w ‘serek’, białemu t shirtowi mogłem zauważyć fragment
tatuażu, jakim był prawdopodobnie napis na obojczyku. Wzrok przykuwało jego odsłonięte
przedramię, które również było ozdobione jakimś znakiem. Myślę, że ten chłopak
ma więcej tatuaży niż moje oczy widzą. Gdy spojrzałem na jego twarz,
pożałowałem, że to zrobiłem. Malik wlepiał swój wzrok we mnie. Czy przyłapał
mnie na gapieniu się na jego postać? W jego oczach idealnie mogłem dostrzec
jego wrogość do mnie, a ruchy mimiczne względem mnie potwierdziły moje
wcześniejsze przemyślenia. Gdyby spojrzenia mogły zabijać, zapewne, właśnie
teraz wynoszony bym był w trumnie do okolicznej kaplicy.
– Po środku stołówki siedzą kujony,
nazywamy ich „noł lajfy”. Zero życia towarzyskiego. Reszta ludzi to niczym
wyróżniający się studenci drugiego roku prawa na Oxfordzie. A teraz chodź na
koniec stołówki, do Nialla Horana, mojego przyjaciela. Jest w moim wieku, i też
jest na naszym kierunku. Przeprowadził się z Irlandii, więc nie śmiej się z
jego seksownego akcentu – czy Liam nazwał akcent swojego przyjaciela ‘seksownym’?
To było dziwne. Może się przesłyszałem?
Przy stoliku siedział blondyn. Zajadał się
pizzą, którą popijał coca colą. Jak na pierwszy rzut oka, wydawał się kolejnym
fajnym chłopakiem ze szkoły, z którym chciałbym się zadawać.
-Cześć mój Żarłoku – przywitał się Liam z
Niallem, po czym podszedł do Niego i… pocałował? W policzek? Nie… w kącik ust.
Musiałem być wyraźnie tym zaskoczony, bo Horan wypalił do mnie dość głupie
pytanie…
-Co, nie widziałeś nigdy gejów Tomlinson?
– pokazał mi język.
-Widziałem. Co dziennie widzę, jak patrzę
w lustro – nie wierzę że to powiedziałem. Do obcego chłopaka. Do obcych ludzi.
Jeszcze tak śmiało. To nie w moim stylu – chłopak, który nie potrafi się
otworzyć przed własną rodziną, wypala tekst o swojej orientacji seksualnej do
obcej osoby.
-Fiu fiu. Robi nam się Gaychester na
Oxfordzie. – skomentował Payne
-Jestem Lou, miło mi Cię poznać Niall –
rzekłem do Horana z uśmiechem
-Cześć Kalifornia – odrzekł Niall swoim
seksownym, irlandzkim akcentem. Teraz już wiem, że kilka chwil temu nie
przesłyszałem się słuchając Liama.
Podczas jedzenia lunch dowiedzieliśmy się
parę rzeczy o sobie. Ja opowiedziałem im o Ameryce i dlaczego się tu
przeprowadziłem. Byli dla mnie pełni podziwu, że zdecydowałem się przenieść w
środku studiów prawnych.
-Gdzie mieszkacie? – spytałem z
ciekawością Liama i Nialla.
-Od poniedziałku do środy mamy wspólny pokój
w akademiku, a w pozostałe dni mieszkamy w Londynie. Ja na południu Lambeth, a
Niall na wschodzie Tower Hamlets. A ty?
-W centrum City of London, mieszkam u Wujka.
Nawet nie wiecie jak się cieszę, że nie będę sam w tym gigantycznym Londynie.
Dlaczego mieszkacie w akademiku, nie wolelibyście dojeżdżać?
-Nam jest tak wygodniej. Ani ja, ani Liam,
nie mamy kasy żebyśmy dojeżdżali chociażby pociągiem do Oxfordu trzy razy w
tygodniu
Skupiliśmy się na lunchu. Znaczy Niall się
skupił na pizzy, Liam udawał ze jest zainteresowany swoją sałatką, a tak naprawdę
powili zbliżał się do blondyna, by trochę pookazywać sobie uczuć.
-Świetnie razem wyglądacie. Podziwiam Was,
że ukazujecie publicznie swoje uczucia. Nie boicie się tych wszystkich obelg,
które mogą być kierowane do was? Oh, i jak długo jesteście ze sobą?
-Inni ludzie nie będą nam przeszkadzali w
naszej miłości, nie Liamuś?
-Tak, dokładnie. Poznaliśmy się tutaj, na
studiach. Zaczęliśmy ze sobą chodzić w drugim semestrze pierwszego roku. W
Walentynki…
-Najwspanialszy dzień w moim życiu… I noc…
-jego tajemniczy uśmiech i oczy, które, wydawałoby się, że zaszły mgłą,
ujawniły jego obecne myśli – wspomnienia z owej pamiętnej, walentykowej nocy. Blondyn
przesunął się do Liama i złożył na jego ustach romantyczny i namiętny
pocałunek. Och, ale czy na stołówce może być romantyczne coś? Dla mnie może… Z
moich ust wydobyło się krótkie ‘aww’ co nie uszło uwadze chłopakom, którzy
zaczęli się śmiać w niebogłosy.
-A On? Kim on jest? – spytałem się
chłopaków wskazując na Niego.
Swój wzrok delikatnie odwróciłem w stronę
chłopaka siedzącego po drugiej stronie stołówki. Przy 4 osobowym stoliku
siedział sam. Przed sobą miał tacę z owocami, jednak ich nie konsumował, a –
zdawało mi się – że pisał po nich, mając z tego niezłą zabawę, dzięki czemu
zawdzięczałem, że mogłem podziwiać ten niesamowity uśmiech. Swoją budową nie
przypominał chłopaka w wieku studenta. Jego skóra zdawałoby się, ze może być
chińską porcelaną. Dziecięce rysy twarzy momentami były zakłócane poprzez
mimowolnie opadające loki, z Jego bujnej i lśniąco brązowej czupryny, które
lekko i z pełną gracją odgarniał swoją dłonią z długimi palcami.
Jego strój wywarł na mnie ogromne wrażenie
– czerwona koszula zapinana na dwa, białe guziki pod szyją idealnie komponowała
z lekko różową, zamszową marynarką, do której kieszonki miał włożoną, czarną w
białe grochy, chusteczkę. Białe conversy i luźne, materiałowe spodnie w lekkim
beżu, utrzymały jego strój w modnym i młodzieńczym stylu, jednak swoją
elegancją dał mi zielone światło na wzbudzanie podejrzeń, że jest rodowitym
Anglikiem.
-Styles… Harry Styles. Ma 17 lat. Prawie
18, bo w środę ma urodziny. Jest cały czas uśmiechnięty. Nie wiemy dlaczego. Z
uczelni jest mało osób, z którymi
utrzymuje kontakt…
-Nie ma praktycznie nikogo – przerwał
Irlandczyk swojemu chłopakowi.
-Tak, w zasadzie nie ma tutaj kolegów. Sam
chyba tego nie chce. Mieszka w Londynie, dojeżdża tutaj codziennie swoim fiatem
500. Wiemy, pociągający. Nie możemy odgadnąć jego osoby – czy jest „nasz” czy
może jest zwykłym, nudnym hetero.
Do końca przerwy zerkałem na Harrego. Raz,
tak mi się wydawało, że spogląda na mnie. Może powinienem przestać wlepiać swój
wzrok w jego postać? W postać Harrego Stylesa, która musiała przyciągać liczne
spojrzenia dziewczyn (i chłopaków) na początku studiów.
-No, chłopcy. Zbierajmy się i skończmy ten
poniedziałek na Oxfordzie w końcu! – zaczął poganiać nas Payne.
Ostatnimi, zaplanowanymi na dzisiaj
zajęciami, były ćwiczenia z grupą, do której nie należałem z Liamem i Niallem,
przez co musiałem się z nimi pożegnać wcześniej. Gdy wszedłem do sali jeszcze
było dość dużo wolnych miejsc, jednak zdecydowałem się zająć miejsce koło
Harrego.
Styles nie zauważył nawet, że ktoś pojawił
się koło niego. Myślę, że słuchał muzyki, dzięki czemu mogłem przyjrzeć się
bliżej jego osobie. Chłopak siedział
obok mnie bez swojej marynarki, ale także i rękawy swojej koszuli podwinął na ¾
długości swojej ręki. Jego skóra nie była
blada, a jej odcień przypominał mi puchową, kremową masę, do której wsypałbym
cynamon i całość przybrała by lekko miedziany kolor. Jego ręce okazały się być
silne, ale nie napakowane. Mogłem tylko się domyślać, ze pozostałe partie jego
ciała są również lekko umięśnione. Widocznie ze Stylesa nie takie chucherko, za
jakiego go miałem dzisiaj do południa.
W powietrzu wyczuwałem lekką, słodką woń.
Sądzę, że pochodzi ona od mojego sąsiada, który siedzi po mojej prawej stronie
(przecież nie mogła ona pochodzić od tego pryszczatego okularnika po mojej
lewej ręce). Nie wiem czemu, ale gdy Go obserwowałem, po moim ciele rozlała się
ciepła, przyjemna fala ‘czegoś’.
Na salę wszedł nasz profesor. Harry zdjął
słuchawki i spostrzegł moją osobę. Odwrócił się ku mnie i nonszalancko
uśmiechnął się do mnie. Był to najpiękniejszy uśmiech jaki dany było mi oglądać.
Spod cienkiej linii różowych ust ukazały się proste i śnieżnobiałe żeby, a w
policzkach pojawiły się słodkie dołeczki. Jego duże i czysto zielone oczy
również zdawały się być uśmiechnięte. Jakby żyły one własne życiem, gdzie
jedyną emocją, jaka występowała na ich planecie była radość.
Chciałem przywitać się z Harrym, ale mój
głos odmówił mi posłuszeństwa. Zwyczajnie zaniemówiłem z wrażenia. Jedyne na co
było mnie stać to lekki, nieśmiały uśmiech i odwrócenie głowy w drugą stronę,
by ukryć swoje rumieńce.
Zajęcia dłużyły się nie miłosiernie. Nie
mogłem się skupić. Cały czas zerkałem w Jego stronę, dzięki czemu mogłem
podziwiać jego schludny i elegancki charakter pisma.
Profesor zakończył swoje kazanie. Harry
spakował swoje rzeczy i szedł ku wyjściu, gdy znienacka odwrócił się w moją
stronę i obdarował mnie tym samym uśmiechem co 6 kwadransów temu.
Było mi głupio, że przyłapał mnie na kolejnym
gapieniu się na jego osobę, ale również byłem niezmiernie… szczęśliwy? bo
ponownie mogłem patrzeć na Jego uśmiech, a On sam z własnej woli wykonał taki gest
ku mnie.
Podobnie jak mój sąsiad, tak i ja szybko
ewakuowałem się z budynków uczelni. Na dworze świeciło słońce, co spowodowało,
że mróz zmógł na sile. Czym prędzej pośpieszyłem do mojego focusa, jednak spokojną
drogą zakłóciła mi biała kula lecącą w moją stroną, która uderzyła mnie w prawą
skroń. Po szybkim doprowadzeniu się do porządku, spojrzałem w kierunku, z
którego leciał pocisk. Jedyne co zauważyłem, to odjeżdżający czerwony fiat 500.
Haroldzie Stylesie, czy chcesz, a bym nie spał z Twojego powodu dzisiejszej
nocy?
Cześś Wszystkim! Oddałem Wam właśnie kolejną część do użytkowania. Myślę, że nie będziecie narzekać na wiejącą w tym rozdziale nudę? Sam jestem z niego dumny. Za liczne wejścia i komentarze - wielki uścisk! Zapraszam we wtorek na kolejny rozdział :-)
PS W rozdziale zostały umieszczone informacje o Dziewczynach, które mogą być uznane za hejtowanie ich z mojej strony - tak nie jest, to tylko moje opowiadanie, nie prywatne poglądy.
PS2 piszę zaimki osobowe z dużych liter z grzeczności :D
PS W rozdziale zostały umieszczone informacje o Dziewczynach, które mogą być uznane za hejtowanie ich z mojej strony - tak nie jest, to tylko moje opowiadanie, nie prywatne poglądy.
PS2 piszę zaimki osobowe z dużych liter z grzeczności :D
mega, mega, mega! Świetny rozdział. Nie spodziewałam się, że Zayn będzie z El. + dla Ciebie. Nie mogę się doczekać nowego. :) xx
OdpowiedzUsuńświetne!
OdpowiedzUsuńNiam aww...
juz kocham ten blog choc są dopiero 2 rozdziały ;P
tak jak w komentarzu u góry + dla Ciebie :D xox
Paul rektorem ? HAHAHAHAHAHAHAHAHA teraz to dojebałeś. xd A myślałam, ze już nic, a nic mnie nie zdziwi. Gratuluję wyobraźni. ;D
OdpowiedzUsuńUwielbiam opowiadania, w których Liam i Niall są gejami i są razem. <3 Tworzą jak fchuj słodką parę, ze normalnie nie mogę ! Oni mają byc razem szczęśliwi i do konca. Albo inaczej zabiję !
Co do dziewczyn, to dosyć ciekawy pomysł. Ale zeby Elkę z Malikiem połaczyć ? Po prostu no comment. Weź coś, żeby zerwali, bo ona na niego nie zasluguje. :P
Mam nadzieję, że Harry jest homo. No bo jest homo, ale żeby Lou jak najszybciej się o tym dowiedział. :D Prooooooooooszę.
Czekam na następny. xx
znalzłam tam kilka zwrotów,które można by uznać za 'masło maślane' ale sama treść zajebista :D niall i liam takie słodziaki! :3jesteś chłopakiem i piszesz takie opowiadanie,jesteś moim bossem! :D
OdpowiedzUsuńPiszę po raz drugi ten komentarz, bo niestety w pewnym momencie skasowała się jego treść. :/
OdpowiedzUsuńJeszcze nigdy nie czytałam coś tak dopracowanego,jestem pod ogromnym wrażeniem. Zazdroszczę Ci tak wielkiego talentu.
Muszę podziękować Vinoxowi Irkagelo .. yyy ciężka nazwa jak dla mnie do zapamiętania, że podal mi link do Twojego bloga.
Ja też pisałam w swoim blogu a dużej litery,nie tylko z grzeczności - kiedy pisałam z małej litery czułam, jakbym popełniala błaga gramatyczny typu 'poniewarz' czy 'hyba' jednak musiałam oduczyć się , bo innym przeszkadzało to trochę :/
W każdym razie genialny rozdział.czekam z niecierpliwością na następny ^^
*a - z
Usuń*błaga - błąd
Rozdział jest REWELACYJNY !! Najbardziej rozwalił mnie tekst "Się dobrały dwa pedały" i "Haroldzie Stylesie, czy chcesz, a bym nie spał z Twojego powodu dzisiejszej nocy?" Hahaha :D Po prostu świetne! Nie mogę się doczekać rozwoju sytuacji :)
OdpowiedzUsuńDOSTAŁAM UŚCISK OD POLCZYNA *FANGIRLING* XDDD
OdpowiedzUsuńNIE NO, NIAM ME GUSTA *.*
A JAKI DOKŁADNY OPIS HARRY'EGO ! NO MIÓD I KALAFIOR *,*
INFORMUJ MNIE JAK ZWYKLE NA @moom_pleasee :D
Zajebisty z niecierpliwością czekam na wtorkowy rozdział i zapraszam do siebie http://poprostuzamknijswojeoczyi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWow, po raz pierwszy czytam opowiadanie pisane przez chłopaka i jestem pod ogromnym wrażeniem. To jest boskie, dołączam do grona stałych czytelniczek! Życzę duuużo weny! :)
OdpowiedzUsuńSo od początku. Rozdział w żadnym wypadku nie jest nudnawy, fakt mało akcji, ale nie jest nudny. Dwa, troszkę mnie zaskoczyłeś, pozytywnie oczywiście, że Li i Niall też są odmiennej orientacji. Trzy, osoba Harrego Stylesa, jest tajemnicza, a scena na stołowce, niczym ze "Zmierzchu". Cztery, Twój styl pisania jest taki.. całkiem inny. Taki.. grzeczny? Tak można by rzec, nic innego nie nasuwa mi się narazie. Pięć, czekam na kolejny rozdział bo naprawde ciekawie się zapowiada.
OdpowiedzUsuńPs. Sorki za przynudzanie w tym komentarzu xD