-Jak myślisz, w którym momencie On się obudził? – moich
uszów doszedł stłumiony przez muzykę szept Nialla.
Sam nie wiem, w którym. Chyba nadal jestem w szoku, po tym,
co zobaczyłem owej nocy. Liam i Niall pieprzących się jak jakieś niewyżyte
króliki w MOIM łóżku. I te teksty: zobaczy
porno w 3d albo niech szykuje swoją psychikę na to, co czeka go, gdy będzie się z nami
zabawiał się w trójkącie. Do tego
dodam te gorszące sceny rimmingu i sam nie wiem czy mam z tego żartować, płakać
czy opieprzyć ich. Dobrze, że rano obudziłem się pierwszy i szybko ulotniłem
się na dół, by dać im jasno do zrozumienia, aby posprzątali po sobie. Ku mojemu
uradowaniu odczytali moje intencje. Jednak nie mogłem się oprzeć pokusie, by
nie schować ich bielizny, która „zdobiły” moją podłogę. Może odeślę im ją
pocztą?
Tomlinson, do diaska!
Skończ tak pieprzyć, odegrasz się na nich bzykając Stylesa u któregoś w łóżku.
Zaskoczyłem tą myślą samego siebie. Miałem już dosyć tej napiętej sytuacji.
Postanowiłem ją rozluźnić paroma uszczypliwymi żarcikami.
-Niall, Kochanie moje, wiedz, że widziałem już porno w 3D, ale
wy przebiliście wszystko. Nie myśleliście nad nagraniem sex taśmy? Byście byli
prawdziwymi gwiazdami porno. – spojrzałem na Gejków w samochodowym lusterku –
Liam spuścił wzrok, a Niall zrobił się biały jak kreda. – Och, tylko wiecie… dajcie mi znać, jeśli
chcielibyście się ze mną zabawić. – odwróciłem się w ich stronę i puściłem
oczko oraz odsłoniłem przed nimi moje zęby. Spojrzałem na jezdnię, by stłumić
wybuch śmiechu. Niezłą zabawę sobie znalazłeś,
Tommo.
-A… ale… ja.. j… ja nie… ja nic… ta… tylko…
-Horan, Miśku, jesteś taki słodki jak się jąkasz –
skomentowałem, a Liam uśmiechnął się w moją stronę. – Czyli nie chcesz się ze
mną kochać i ze swoim Chłopakiem? Horan, ranisz mnie…. – do tej wypowiedzi
dodałem szczyptę gry aktorskiej.
-Och proszę cię, Tomlinson, wjechałbym w Ciebie z chę… -
odpowiedział ze śmiałością Niall, ale szybko tego pożałował. Liam sprzedał mu
mocne uderzenie z łokcia w jego bok. Blondyn syknął z bólu.
-CO!? Horan, kurwa ogarnij się. JA. TU. JESTEM. Nie mam
ochoty słuchać, że chcesz bzykać innego typka, swojego PRZYJACIELA, gdy ja
jestem twoim CHŁOPAKIEM. – Liam pierwszy raz zabrał głos dzisiaj. I wcale to
nie była jakaś miła wypowiedź…
-Ej, Payne. Ty też chcesz go bzykać, więc sorry hello, na to
samo wychodzi. Obaj chcemy go pieprzyć, wiec proszę mi tu nie robić awantur. –
odpyskował Irlandczyk swojemu partnerowi.
-Serio
Liam? Serio Horan? Serio? Trójkącik ze swoim przyjacielem? – ponownie
odwróciłem się do tyłu, posyłając im spojrzenie are you fucking kidding me.
-Uważaj Louis na drogę! – krzyknął Liam.
Momentalnie nacisnąłem na pedał hamulcu i klakson. Na
oxfordowym parkingu, na którym panowały kiepskie warunki, zatrzymałem się kilka
centymetrów przed srebrnym mercedesem klasy M z serii off roader. Nie
rozpoznałem kierowcy, ale szybko odjechał. Czy kompletnie nie zorientował się,
że za chwilę bym mu rozwalił tył samochodu? Pospiesznie nacisnąłem na przycisk
uruchamiający światła awaryjne, by chociaż w ten sposób przeprosić nieznajomego
kierującego.
-Uff, było blisko. Dzięki Liam. – wypuściłem głośno
powietrze z ust, i posłałem Liamowi wdzięczny uśmiech. Zaparkowałem przy
wejściu do budynku, za 15 minut zaczynamy zajęcia. W drodze do auli
postanowiłem opanować całą tą krepującą sytuację.
-Słuchajcie. Tak nie może być. Nie możemy chodzić
naburmuszeni cały dzień, jak nie więcej. Poniekąd, spodziewałem się tego, że
leżąc w nocy w tym samym łóżku, nie będziecie potrafili opanować swoich popędów
seksualnych. Więc to ja Was przepraszam za te teksty w samochodzie, i za moje
zachowanie w weekend. Przeze mnie prawie się pokłóciliście dzisiaj, więc za to
też przepraszam. Ale Horan, proszę, nie mów takich tekstów na cały głos, że
chcesz ze mną trójkąciku, gdy ja leżę kilka metrów dalej. Liam, rzekomo, też to
powiedział, ale jakoś tego nie słyszałem. Więc teraz powinno być świetnie.
Jasne? Postaram się o tej sprawie zapomnieć. – wcale nie będziesz próbował zapomnieć tych scen, Tommo. Taa. Nie
będę próbował. To było cholernie podniecające. Patrząc na to wszystko miałem
mokro w majtkach. Czy chciałbym z nimi trójkąciku? Jasne, ze tak. Są
przystojni, pociągają mnie i są dobrzy w łóżku. Ciekawe co by było, gdybym się
do Nich dołączył tamtej nocy… -Kocham Was Chłopaki – podszedłem do Nich i uściskałem
ich. Ot tak, przy wejściu na aule, gdy akurat mijał nas Malik.
-Też Cię kocham Tomlinson i chciałbym Cię przeprosić za to
wydarzenie. To ja tak nalegałem na Liama, nie wiem co mi strzeliło wtedy do
głowy… - Niall był wyraźnie skruszony. Czułem to. Żałował tego.
- A ja nie potrafiłem mu odmówić tej nocy. – dopowiedział
Niall. – Też Ci lubię lubię Loui. – i jeszcze raz się złączyliśmy w uścisku. To
było piękne. Wzruszyłem się.
-Dobra, chodźcie na zajęcia. – puściłem Liama pierwszego.
Niall chciał ruszyć za nim, ale go zatrzymałem.
-Też chcę z Wami uprawiać sex w jednym łóżku. – powiedziałem
Horanowi szeptem na ucho i pośpiesznie ruszyłem za Liamem. Spojrzałem
przelotnie na Irlandczyka, na którego twarzy malował się szok, ale też
zarumienił się. Oh God, on to sobie teraz
wyobraża.
Zaczął się wykład. Zdałem sobie sprawę, że cały poranek rozmyślałem
nad zaistniałą między naszą trójkę sytuacją.
Tego ranka na nic nie przykułem większej uwagi. Postanowiłem nadrobić to
teraz, na tym nudnym wykładzie.
Za oknem zaczął prószyć śnieg. Świetna sprawa, może ktoś
dostanie ode mnie śnieżką po zajęciach. Rozglądając się po sali, mój wzrok
przykuło kilka szczegółów. Znaczna część rocznika kompletnie olewała profesora.
Zayn wtapiał swój wzrok w moją osobę. Co ja mu zrobiłem, że teraz pożerał mnie
wzrokiem, który był jeszcze bardziej wrogi niż kilka dni temu? Dreszcze
przeszły mnie wzdłuż kręgosłupa. Szybko odwróciłem głowę i napotkałem się na
Nialla i Liama. Filtrowali ze sobą, trzymając się za ręce. Piękny widok. Po
moim ciele rozlało się przyjemne, ciepłe coś.
Znów spojrzałem za okno. Kompletnie
się rozmarzyłem.
Przed moimi oczami ni stąd, ni zowąd pojawił się TEN
uśmiech. TEN uśmiech TEGO chłopaka. JEGO zielone oczy, JEGO białe, równe zęby,
które osłaniane są cienką linią różowych warg… Pojedyncze loki opadające
bezwładnie na czoło…
-Ej, Tomlinson. Idziesz czy zostajesz tu? – Liam szturchał
mnie łokciem w bok. Odpłynąłem. Kompletnie odpłynąłem.
-J… Jasne – zająknąłem się, ale pospiesznie wstałem z
miejsca. Leniwym krokiem szliśmy na stołówkę. W między czasie rzuciliśmy kilka
śmiesznych tekstów, które tyczyły się wspólnie spędzonego piątku. Padła też
jakaś propozycja, by zorganizować jakieś spotkanie również i w najbliższy
weekend.
-Kochanie, weźmiesz dla nas owoce i lemoniadę? Ja pójdę z
Louisem już do stolika. – Liam złożył na ustach Irlandczyka pocałunek i razem
odeszliśmy na nasze stałe miejsce.
-Louis… - zaczął Payne niepewnie. Czy on zamierzał
kontynuować temat z ranka? Pozwoliłem mu na to, ale wcale nie miałem na to
ochoty – najpierw chciałbym szybko w moim imieniu przeprosić za to, co musiałeś
oglądać. Staraliśmy się być cicho, no… ale nie wyszło nam to zbytnio. Dużo
widziałeś?
-Liam, skończmy ten temat w końcu, proszę. Nie miej wyrzutów
sumienia. Jest już dobrze. A ile widziałem… cóż. Dużo. Chyba dopiero
zaczynaliście swoją ucztę. – poklepałem go po plecach, i posłałem mu uśmiech,
który odwzajemnił.
-Ym.. a teraz mam jeszcze kolejną sprawę… Korzystając z
okazji, że Nialla nie ma z nami. W zasadzie to jest ten właściwy temat, na
który chciałem z tobą porozmawiać… Bo widzisz… Za ponad tydzień są Walentynki,
i nasza rocznica… Czy jakbym mu się wtedy oświadczył… to… byłoby fajne? – Liam
mnie zaskoczył! Wpadłem w jakiś szał. Nie mogłem powstrzymać się od przyłożenia
rąk do ust, by nie wydać z siebie, niczym dziewczęcego pisku zaskoczenia.
Pozytywnego zaskoczenia, które wywołało u mnie ogromną radość.
-Wziąłem dla was jabłka i owoce! I zimną herbatę, bo
lemoniady nie było już. – wykrzykiwał Niall dochodząc do nas.
-Pogadamy o tym wieczorem. Będę na fejsie cały wieczór –
odpowiedziałem szybko Liamowi i posłałem mu uśmiech, który wręcz chciał
wykrzyczeć swoją radość. Szybko się uspokoiłem, by Niall nie zadawał zbytnio
dużo pytań.
-Spoko Blondasie, może być. – posłałem Niallowi bardzo
przyjazny uśmiech. Po dostawieniu tacy na stolik, Horan usiadł koło Liama i
złożył krótki pocałunek na jego wargach. Aww.
W mojej głowie teraz był jeden temat – czy mogę liczyć na to, ze będę ich
świadkiem na ślubie? czy jako ich przyjaciel mogę zacząć szykować przyjecie?
ciekawe, kto po kim przyjmie nazwisko… i wiele innych, głupich pytań – Oni
jeszcze nie są zaręczeni, a ja już o ślubie.
Lunch, jak lunch. Trochę rozmowy, żartowania, ale w końcu
nadszedł ten moment, gdy każdy mógł zająć się sobą. Korzystając z tej chwili,
szybko spojrzałem na JEGO stolik.
Był. Siedział tam. Nie widziałem Go tydzień. W mojej głowie
zaczęło huczeć od natłoku myśli, wrażeń i emocji. Nie mogłem ich powstrzymać.
Ręce mi się spociły, na twarzy poczułem ciepło. Czy ja się rumieniłem?
Był. Siedział tam. Wyraźnie inny. Ale kompletnie nie wiedziałem
co się w Jego wyglądzie zmieniło przez kilka dni. Może to tylko ubiór sprawiał
takie wrażenie? A może to, że Harry się dzisiaj nie uśmiechał? Nie uśmiechał
się, ale na twarzy i tak malowała się radość.
Był. Siedział tam. Czy dzisiaj zdołam się z Nim przywitać na
zajęciach? Czy znów mnie onieśmieli i stracę język w gębie? Och, a co jeśli Go
nie będzie na zaj…
-Tomlinson. Halo. Ziemia wzywa. – znowu odpłynąłem. Niall.
Już. Chwila. –Zakochałeś się?
-Już, przepraszam. Koniec przerwy? – odpowiedziałem
zakłopotany.
-Daj sobie z Nim spokój, przecież On żyje w jakimś innym
świecie… - powiedział Liam spokojnie. Widocznie dobrze wiedział w kogo się
wpatrywałem przez ostatnie kilka minut.
-Oh, dobrze, dobrze. Idziemy? Zaraz się spóźnimy. –
pogoniłem chłopaków.
Wykład za wykładem. Im bliżej ostatnich zajęć, moje
zdenerwowanie rosło. Jak mam postąpić? Co mam zrobić? Czy udawać, że jestem
obojętny względem Jego osoby? Jest. Ostatnie zajęcia. Zajęcia z grupą, w której
jest Harold Styles. Czym prędzej pospieszyłem na salę. Już tam był, a obok
niego wolne miejsce. Wdech, wydech. Ruszyłem opanowany w jego stronę.
Zdjąłem torbę z ramienia i położyłem ją na blacie. Lekko
odsunąłem krzesło i spokojnie na nim usiadłem. Wdech, wydech.
-Cześć, Louis. – zamarłem.
Dzień dobry! Kolejny rozdział oddany dla Waszych oczów. Kiedy następna część? W najbliższy w czwartek, ponieważ od piątku ponownie nie będę miał dostępu do Internetu.
Jesteście niesamowici! Poprzedni rozdział cieszył się ogromną popularnością, co możecie zauważyć na liczniku wejść! Kocham Was, dziękuję! #1love